Turbo Pigmenty z Glam - Shopu | Hit czy Kit ? |
Witajcie Kochani ;)
Prawdopodobnie jestem ostatnią osobą , która testuje Turbo Pigmenty od Hani z Glam - Shopu .
Zamówiłam je już ponad dwa miesiące temu , zdążyłam porządnie przetestować i dziś przychodzę do Was z ich recenzją.
Na początek kilka spraw technicznych. Każdy z Turbo Pigmentów to aż 1.8 grama produktu zamkniętego w metalowej wyprasce.
Ja zdecydowałam się również na magnetyczną paletę , również z Glam Shopu , aby wszystkie trzymać w jednym miejscu.
Na dostawę do Wielkiej Brytanii czekałam około tygodnia , wszystkie Turbo Pigmenty dotarły nienaruszone.
Ich konsystencja jest mocno kremowa , miękka pod palcami .
Bardzo łatwo się je nakłada zarówno palcami jak i pędzlem. Nakładane pędzlem tracą na intensywności. Testowałam zarówno na pędzlach syntetycznych jak i tych z włosia naturalnego. Ma to swoje plusy kiedy chcemy ich użyć w makijażu dziennym do szkoły czy pracy.
Każdy z nich nadaje absolutnie niespotykany blask.
Niektóre kolory są bardzo mocno napigmentowane , inne nadają samego blasku i świetnie sprawdzą się jako tzw. topper'y.
Ciężko dokładnie opisać ich kolory , są tak piękne i tak nieoczywiste. Zresztą zobaczcie sami ;) .
Można je nakładać na "gołą" powiekę , ale jeśli macie tłuste powieki nie polecam tego rozwiązania.
Ja nie używam bazy , ale przy nakładaniu podkładu zawsze staram się nałożyć go troszkę na powiekę. Zwiększa to nie tylko przyczepność Turbo Pigmentów , ale zapobiega również nadmiernemu obsypywaniu.
Jedynym minusem jest ich obsypywanie , zwłaszcza tych kolorów z większa drobiną.
Może to być upierdliwe jeżeli najpierw malujecie twarz tak jak ja , dopiero później oczy.
Można to obejść , ale trzeba nauczyć się z nimi pracować. Ja spryskuję pędzel spray'em utrwalającym i dopiero nakładam pigment .
Na większe wyjścia po prostu najpierw maluję oko ;)
Dla niektórych upierdliwe może być ich zmywanie. Zwykły płyn mincelarny sobie z nimi nie poradzi i trzeba później dokładnie umyć twarz , najlepiej dwa razy. Dla mnie to akurat plus .
Czy warto je kupić ?
Uważam , że tak. Takiego blasku nie uzyskamy żadnym innym produktem.
Warto również wspierać Polskie marki a Hania moim zdaniem wyszła naprzeciw zagranicznym oczekiwaniom i śmiało można porównać Turbo Pigmenty do wysoko półkowych marek.
Nigdy wcześniej nie dostawałam tylu komplementów na temat mojego makijażu oka , zwłaszcza od Brytyjek.
Ich cena również jest niewielka w stosunku do jakości.
Ja zamówiłam najpierw 13 plus paletę , z czasem domówiłam kolejne 6 a to chyba o czymś świadczy.
Kochani , dajcje mi znać czy Wy używałyście już Turbo Pigmentów?
Co Wy o nich sądzicie ? Również uwielbiacie tak jak ja ?
Pozdrawiam Was serdecznie ,
Buziaki x
Prawdopodobnie jestem ostatnią osobą , która testuje Turbo Pigmenty od Hani z Glam - Shopu .
Zamówiłam je już ponad dwa miesiące temu , zdążyłam porządnie przetestować i dziś przychodzę do Was z ich recenzją.
Na początek kilka spraw technicznych. Każdy z Turbo Pigmentów to aż 1.8 grama produktu zamkniętego w metalowej wyprasce.
Ja zdecydowałam się również na magnetyczną paletę , również z Glam Shopu , aby wszystkie trzymać w jednym miejscu.
Na dostawę do Wielkiej Brytanii czekałam około tygodnia , wszystkie Turbo Pigmenty dotarły nienaruszone.
Ich konsystencja jest mocno kremowa , miękka pod palcami .
Bardzo łatwo się je nakłada zarówno palcami jak i pędzlem. Nakładane pędzlem tracą na intensywności. Testowałam zarówno na pędzlach syntetycznych jak i tych z włosia naturalnego. Ma to swoje plusy kiedy chcemy ich użyć w makijażu dziennym do szkoły czy pracy.
Każdy z nich nadaje absolutnie niespotykany blask.
Niektóre kolory są bardzo mocno napigmentowane , inne nadają samego blasku i świetnie sprawdzą się jako tzw. topper'y.
Ciężko dokładnie opisać ich kolory , są tak piękne i tak nieoczywiste. Zresztą zobaczcie sami ;) .
Można je nakładać na "gołą" powiekę , ale jeśli macie tłuste powieki nie polecam tego rozwiązania.
Ja nie używam bazy , ale przy nakładaniu podkładu zawsze staram się nałożyć go troszkę na powiekę. Zwiększa to nie tylko przyczepność Turbo Pigmentów , ale zapobiega również nadmiernemu obsypywaniu.
Jedynym minusem jest ich obsypywanie , zwłaszcza tych kolorów z większa drobiną.
Może to być upierdliwe jeżeli najpierw malujecie twarz tak jak ja , dopiero później oczy.
Można to obejść , ale trzeba nauczyć się z nimi pracować. Ja spryskuję pędzel spray'em utrwalającym i dopiero nakładam pigment .
Na większe wyjścia po prostu najpierw maluję oko ;)
Dla niektórych upierdliwe może być ich zmywanie. Zwykły płyn mincelarny sobie z nimi nie poradzi i trzeba później dokładnie umyć twarz , najlepiej dwa razy. Dla mnie to akurat plus .
Czy warto je kupić ?
Uważam , że tak. Takiego blasku nie uzyskamy żadnym innym produktem.
Warto również wspierać Polskie marki a Hania moim zdaniem wyszła naprzeciw zagranicznym oczekiwaniom i śmiało można porównać Turbo Pigmenty do wysoko półkowych marek.
Nigdy wcześniej nie dostawałam tylu komplementów na temat mojego makijażu oka , zwłaszcza od Brytyjek.
Ich cena również jest niewielka w stosunku do jakości.
Ja zamówiłam najpierw 13 plus paletę , z czasem domówiłam kolejne 6 a to chyba o czymś świadczy.
Kochani , dajcje mi znać czy Wy używałyście już Turbo Pigmentów?
Co Wy o nich sądzicie ? Również uwielbiacie tak jak ja ?
Pozdrawiam Was serdecznie ,
Buziaki x
Komentarze
Prześlij komentarz