Projekt Denko #6
Witajcie Kochani ;)
Święta prawie za rogiem , czas więc na przedświąteczne porządki oraz Projekt Denko.
Jest tego sporo , bez zbędnego przedłużania , zapraszam ;)
Krem pod oczy Nacomi , Arganowy Krem Pod Oczy długo , nieświadomie , stosowałam na noc.
Rano skóra pod oczami była rozświetlona , bez oznaków zmęczenia.
Stosowany rano również lekko łagodzi obrzęki , rozświetla , jednak bardzo długo się wchłania. Jest to moim zdaniem jedyny jego minus.
Krem jest bogaty , ma dobry skład i myślę , że za taką cenę warto go wypróbować.
Ja napewno kupię ponownie.
Dna sięgnęło również serum marki Lierac Paris , Sunissime SOS Repairing Serum .
Marka Lierac jest jedną z moich ulubionych jeżeli chodzi o pielęgnację , powracam do ich produktów często. Często również pokazuję Wam ich kremy na blogu , gdyż uważam , że składniki aktywne w połączeniu z technologią naprawdę działają.
Serum kupiłam stricte przed urlopem po to aby zapewnić sobie nie tylko dodatkową ochronę przeciwsłoneczną , ale również cieszyć się zdrową , równomierną opalenizną.
Serum pachniało przyjemnie , bardzo przyjemnie rozprowadzało się na twarzy i momentalnie wchłaniało.
Skóra , po nałożeniu była miękka , przyjemna w dotyku oraz bardzo gładka , jakby pokryta filtrem. Z każdym kolejnym dniem wyglądała lepiej. Mimo długich spacerów , relaksu , pływania itd. wyglądała na wyraźnie zregenerowaną , wypoczęta a opalenizna pozostała przy tym zdrowa , bez przebarwień czy innych nieprzyjemności.
Jestem przekonana , że to zasluga tego serum. Przy poprzednich urlopach i wyższych temperaturach moja cera nigdy nie wyglądała tak dobrze jak tym razem.
Stosowałam rano i wieczorem i serum posłużyło mi na miesiąc. Kupiłam krem z tej samej serii po to , aby sprawdzić jak będzie sprawdzać się w normalnych warunkach. Serum bardzo Wam polecam , ja napewno na żaden urlop bez niego już nie pojadę ;)
Chusteczki WaterWipes są na chwilę obecną jedynymi po które sięgam.
Skład jest całkowicie naturalny , zapach praktycznie niewyczuwalny i przede wszystkim "radzą" sobie nawet z wodoodpornym eyelinerem. Chusteczki są kilkukrotnie cięższe od standardowych , innych chusteczek i warto trzymać je " do góry nogami " , aby zapobiec ich wysychaniu.
Kupiłam oczywiście kolejne opakowanie a nawet dwa ;)
Bardzo polecam i Wam , gwarantuję , że będziecie zadowolone ;)
Płynów mincelarnych Garnier Skin Active Mincellar Cleansing Water myślę , że również nie muszę Wam przedstawiać. Używam ich regularnie i nie zamierzam tego zmienić w najbliższym czasie.
Płyny przeznaczone są do każdej cery , nawet tej wrażliwej. W składzie nie znajdziemy parabenów , perfum , ani nic co mogłoby negatywnie wpłynąć na stan naszej cery.
Płyn radzi sobie nawet z cięższym makijażem , wodoodpornym tuszem. Wystarczy przytrzymać wacik nasączony płynem kilka sekund na oku .
Jedyny podkład i kosmetyk póki co z którym sobie nie radzi to podkład Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Foundation , ale wybaczam i to. Płyn jest łatwodostępny , niedrogi i bardzo wydajny. Zdecydowanie wart uwagi.
Do płynu potrzebne są waciki. W moim przypadku owalne , dość grube i jak na Tesco wcale nie takie tanie. Tesco Beauty Double Faced Large Oval Cotton Wool Pads . Wykonane z wysokiej jakości bawełny , miekkie , nie rolujace sie podczas stosowania ani nie zostawiające białych włókien na twarzy.
Po raz kolejny lekko zmieniły opakowanie , bardzo często niedostępne. Kupiłam ponownie ;)
Zużyłam dwa żele pod prysznic Nivea Clay Fresh Ginger & Basil Scent , tym razem w większym opakowaniu.
Żele są bardzo gęste , zielone . Przyjemnie pachną , zawierają oczyszczającą glinkę i niestety SLS. Mnie to nie przeszkadzało , nie zauważyłam wysuszenia , podrażnienia , ale nie kupię ponownie . Jak widzicie opakowania są jakby zgięte w pół , opakowanie po zużyciu mniej więcej połowy skleja się ze sobą i nie sposób nic z niego wydobyć. Do mniejszej wersji zapewne kiedyś wrócę. Dostępne są trzy warianty zapachowe , mnie osobiście tylko ten przypadł do gustu .
Kolejna porcja żeli pod prysznic , tym razem Palmolive Exotic Orchid , bądź jej nowa wersja Palmolive Orchid .
Jeżeli lubicie zapach dzikiej orchidei , to ten przypadnie Wam do gustu. Żel jest gęsty , dobrze się pieni , ale jak widać na załączonym obrazku niezbyt wydajny. Zapach utrzymuje się długo i to właśnie przez ten zapach ciągle do niego wracam. Żele Palmolive są bardzo tanie , przynajmniej w Wielkiej Brytanii oraz ogólnodostępne.
Natomiast jeżeli zwracacie uwagę na skład to nie jest to żel dla Was . Ja nie zauważyłam u siebie wysuszenia , ale każda z nas jest inna i inaczej reaguje .
Ja kupiłam ponownie.
Teraz , dla odmiany peeling Rimmel Sun Shimmer Pre Tan Exfoliator , ze świetnym , naturalnym składem.
Peeling przeznaczony jest do usuwania sztucznej opalenizny bądź do przygotowania naszego ciała do idealnej aplikacji samoopalacza. Konsystencja jest kremowa z wyraźnie wyczuwalnym cukrem pod palcami. Chyba nie muszę wspominać o cudownym zapachu , który zdecydował o zakupie.
Peeling jest mocny , ale nie jest zdzierakiem. Po kilku użyciach widać natomiast znaczne ujędrnienie oraz redukcję cellulitu. Po zmyciu zostawia delikatną , oleistą powłokę na skórze .
Skóra się błyszczy i jest miła w dotyku.
Sama aplikacja samoopalacza jest dużo szybsza , przyjemniejsza i bezproblemowa.
Peeling został wyprodukowany w Monako i niestety na chwilę obecną nigdzie go nie spotkałam. Nie byłabym sobą gdybym nie miała zapasu , dlatego jak gdzieś uda Wam się go wypatrzyć - bierzcie w ciemno ;)
Pianka do golenia , a dokładniej dwie , Gilette Satin Care Shave Gel . Jest to seria wzbogacona w olejki .
Pianka jest wydajna , wystarczy naprawdę niewielka ilość aby pokryć obie nogi. Pachnie przyjemnie i nie podrażnia skóry.
Tak naprawdę jest to jedyna pianka po którą sięgam. Sprawdza się świetnie i po prostu nie mam na chwilę obecną potrzeby testować żadnej innej pianki.
Jedyny minus to to , że opakowanie samo w sobie jest lekkie i nigdy do końca nie jestem pewna czy wystarczy na całą depilację. Warto wziąć to pod uwagę , mnie zdarzyło się kilka razy , że skończyła się w połowie ;)
Teraz staram się mieć zawsze jedną bądź dwie w zapasie ;)
Jeżeli chodzi o nawilżanie to zużyłam oliwkę do ciała , Polskiej marki Skarb Matki . Oliwka ma naturalny skład , jest na bazie oleju ze słodkich migdałów i tak też pachnie. Oliwka przeznaczona jest do skóry suchej i atopowej , ja takowej nie posiadam , ale u mnie sprawdziła się świetnie. Sięgałam po nią głównie po prysznicu i niewielką ilość nakładałam na wilgotne jeszcze ciało.
Bardzo przyjemna , niedroga , robi co ma robić i przede wszystkim jest to produkt Polski. Warto wspierać rodzime produkty , zwłaszcza tak dobre.
O laserze na rozstępy w butelce pojawił się natomiast osobny post. Zostawię Wam link na dole ;)
Nubo Laser Eraser Stretch Mark Intelligent Solution to żel , do którego podeszłam z nieukrywaną niechęcią. Myślałam , że dałam się po raz kolejny nabić w butelkę .
Mimo nieregularnego na początku stosowania , zauważyłam niewielką różnicę. Zaczęłam zatem stosować się do zaleceń producenta i używać go regularnie. Niestety nie monitorowałam "efektów" , nie sprawdzałam codziennie czy rozstępy znikły i nie robiłam żadnych zdjęć.
Jakie było moje zdziwienie pewnego dnia , podczas bodajże domowego spa , kiedy nie miałam na co go nakładać. Nie mniej jednak zużyłam całą butelkę , dzięki temu żelo - balsamowi mogłam bez skrępowania cieszyć się pięknym urlopem i wierzcie mi , nadal nie wierzę , że głupi żel za przeproszeniem usunął coś , z czym walczyłam latami.
Napewno nie kupię ponownie , bo i po co , ale zainteresuję się bliżej ich produktami i zapewne coś sobie sprawię ;)
Kochani , to już wszystko na dziś. Mam nadzieję , że nie zanudziłam Was tak dlugim postem i , że jakoś dotrwaliście do końca.
Dajcie mi koniecznie znać czy lubicie tak długie wpisy i czy używałyście któregoś z w/w kosmetyków?
Pozdrawiam Was serdecznie ,
Buziaki x
Nubo Laser Na Rozstępy W Butelce ;
https://www.missidependentx30.com/2019/08/laser-na-rozstepy-w-butelce-nubo-laser.html
Krem pod oczy Nacomi , Arganowy Krem Pod Oczy długo , nieświadomie , stosowałam na noc.
Rano skóra pod oczami była rozświetlona , bez oznaków zmęczenia.
Stosowany rano również lekko łagodzi obrzęki , rozświetla , jednak bardzo długo się wchłania. Jest to moim zdaniem jedyny jego minus.
Krem jest bogaty , ma dobry skład i myślę , że za taką cenę warto go wypróbować.
Ja napewno kupię ponownie.
Dna sięgnęło również serum marki Lierac Paris , Sunissime SOS Repairing Serum .
Marka Lierac jest jedną z moich ulubionych jeżeli chodzi o pielęgnację , powracam do ich produktów często. Często również pokazuję Wam ich kremy na blogu , gdyż uważam , że składniki aktywne w połączeniu z technologią naprawdę działają.
Serum kupiłam stricte przed urlopem po to aby zapewnić sobie nie tylko dodatkową ochronę przeciwsłoneczną , ale również cieszyć się zdrową , równomierną opalenizną.
Serum pachniało przyjemnie , bardzo przyjemnie rozprowadzało się na twarzy i momentalnie wchłaniało.
Skóra , po nałożeniu była miękka , przyjemna w dotyku oraz bardzo gładka , jakby pokryta filtrem. Z każdym kolejnym dniem wyglądała lepiej. Mimo długich spacerów , relaksu , pływania itd. wyglądała na wyraźnie zregenerowaną , wypoczęta a opalenizna pozostała przy tym zdrowa , bez przebarwień czy innych nieprzyjemności.
Jestem przekonana , że to zasluga tego serum. Przy poprzednich urlopach i wyższych temperaturach moja cera nigdy nie wyglądała tak dobrze jak tym razem.
Stosowałam rano i wieczorem i serum posłużyło mi na miesiąc. Kupiłam krem z tej samej serii po to , aby sprawdzić jak będzie sprawdzać się w normalnych warunkach. Serum bardzo Wam polecam , ja napewno na żaden urlop bez niego już nie pojadę ;)
Chusteczki WaterWipes są na chwilę obecną jedynymi po które sięgam.
Skład jest całkowicie naturalny , zapach praktycznie niewyczuwalny i przede wszystkim "radzą" sobie nawet z wodoodpornym eyelinerem. Chusteczki są kilkukrotnie cięższe od standardowych , innych chusteczek i warto trzymać je " do góry nogami " , aby zapobiec ich wysychaniu.
Kupiłam oczywiście kolejne opakowanie a nawet dwa ;)
Bardzo polecam i Wam , gwarantuję , że będziecie zadowolone ;)
Płynów mincelarnych Garnier Skin Active Mincellar Cleansing Water myślę , że również nie muszę Wam przedstawiać. Używam ich regularnie i nie zamierzam tego zmienić w najbliższym czasie.
Płyny przeznaczone są do każdej cery , nawet tej wrażliwej. W składzie nie znajdziemy parabenów , perfum , ani nic co mogłoby negatywnie wpłynąć na stan naszej cery.
Płyn radzi sobie nawet z cięższym makijażem , wodoodpornym tuszem. Wystarczy przytrzymać wacik nasączony płynem kilka sekund na oku .
Jedyny podkład i kosmetyk póki co z którym sobie nie radzi to podkład Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Foundation , ale wybaczam i to. Płyn jest łatwodostępny , niedrogi i bardzo wydajny. Zdecydowanie wart uwagi.
Do płynu potrzebne są waciki. W moim przypadku owalne , dość grube i jak na Tesco wcale nie takie tanie. Tesco Beauty Double Faced Large Oval Cotton Wool Pads . Wykonane z wysokiej jakości bawełny , miekkie , nie rolujace sie podczas stosowania ani nie zostawiające białych włókien na twarzy.
Po raz kolejny lekko zmieniły opakowanie , bardzo często niedostępne. Kupiłam ponownie ;)
Zużyłam dwa żele pod prysznic Nivea Clay Fresh Ginger & Basil Scent , tym razem w większym opakowaniu.
Żele są bardzo gęste , zielone . Przyjemnie pachną , zawierają oczyszczającą glinkę i niestety SLS. Mnie to nie przeszkadzało , nie zauważyłam wysuszenia , podrażnienia , ale nie kupię ponownie . Jak widzicie opakowania są jakby zgięte w pół , opakowanie po zużyciu mniej więcej połowy skleja się ze sobą i nie sposób nic z niego wydobyć. Do mniejszej wersji zapewne kiedyś wrócę. Dostępne są trzy warianty zapachowe , mnie osobiście tylko ten przypadł do gustu .
Kolejna porcja żeli pod prysznic , tym razem Palmolive Exotic Orchid , bądź jej nowa wersja Palmolive Orchid .
Jeżeli lubicie zapach dzikiej orchidei , to ten przypadnie Wam do gustu. Żel jest gęsty , dobrze się pieni , ale jak widać na załączonym obrazku niezbyt wydajny. Zapach utrzymuje się długo i to właśnie przez ten zapach ciągle do niego wracam. Żele Palmolive są bardzo tanie , przynajmniej w Wielkiej Brytanii oraz ogólnodostępne.
Natomiast jeżeli zwracacie uwagę na skład to nie jest to żel dla Was . Ja nie zauważyłam u siebie wysuszenia , ale każda z nas jest inna i inaczej reaguje .
Ja kupiłam ponownie.
Teraz , dla odmiany peeling Rimmel Sun Shimmer Pre Tan Exfoliator , ze świetnym , naturalnym składem.
Peeling przeznaczony jest do usuwania sztucznej opalenizny bądź do przygotowania naszego ciała do idealnej aplikacji samoopalacza. Konsystencja jest kremowa z wyraźnie wyczuwalnym cukrem pod palcami. Chyba nie muszę wspominać o cudownym zapachu , który zdecydował o zakupie.
Peeling jest mocny , ale nie jest zdzierakiem. Po kilku użyciach widać natomiast znaczne ujędrnienie oraz redukcję cellulitu. Po zmyciu zostawia delikatną , oleistą powłokę na skórze .
Skóra się błyszczy i jest miła w dotyku.
Sama aplikacja samoopalacza jest dużo szybsza , przyjemniejsza i bezproblemowa.
Peeling został wyprodukowany w Monako i niestety na chwilę obecną nigdzie go nie spotkałam. Nie byłabym sobą gdybym nie miała zapasu , dlatego jak gdzieś uda Wam się go wypatrzyć - bierzcie w ciemno ;)
Pianka do golenia , a dokładniej dwie , Gilette Satin Care Shave Gel . Jest to seria wzbogacona w olejki .
Pianka jest wydajna , wystarczy naprawdę niewielka ilość aby pokryć obie nogi. Pachnie przyjemnie i nie podrażnia skóry.
Tak naprawdę jest to jedyna pianka po którą sięgam. Sprawdza się świetnie i po prostu nie mam na chwilę obecną potrzeby testować żadnej innej pianki.
Jedyny minus to to , że opakowanie samo w sobie jest lekkie i nigdy do końca nie jestem pewna czy wystarczy na całą depilację. Warto wziąć to pod uwagę , mnie zdarzyło się kilka razy , że skończyła się w połowie ;)
Teraz staram się mieć zawsze jedną bądź dwie w zapasie ;)
Jeżeli chodzi o nawilżanie to zużyłam oliwkę do ciała , Polskiej marki Skarb Matki . Oliwka ma naturalny skład , jest na bazie oleju ze słodkich migdałów i tak też pachnie. Oliwka przeznaczona jest do skóry suchej i atopowej , ja takowej nie posiadam , ale u mnie sprawdziła się świetnie. Sięgałam po nią głównie po prysznicu i niewielką ilość nakładałam na wilgotne jeszcze ciało.
Bardzo przyjemna , niedroga , robi co ma robić i przede wszystkim jest to produkt Polski. Warto wspierać rodzime produkty , zwłaszcza tak dobre.
O laserze na rozstępy w butelce pojawił się natomiast osobny post. Zostawię Wam link na dole ;)
Nubo Laser Eraser Stretch Mark Intelligent Solution to żel , do którego podeszłam z nieukrywaną niechęcią. Myślałam , że dałam się po raz kolejny nabić w butelkę .
Mimo nieregularnego na początku stosowania , zauważyłam niewielką różnicę. Zaczęłam zatem stosować się do zaleceń producenta i używać go regularnie. Niestety nie monitorowałam "efektów" , nie sprawdzałam codziennie czy rozstępy znikły i nie robiłam żadnych zdjęć.
Jakie było moje zdziwienie pewnego dnia , podczas bodajże domowego spa , kiedy nie miałam na co go nakładać. Nie mniej jednak zużyłam całą butelkę , dzięki temu żelo - balsamowi mogłam bez skrępowania cieszyć się pięknym urlopem i wierzcie mi , nadal nie wierzę , że głupi żel za przeproszeniem usunął coś , z czym walczyłam latami.
Napewno nie kupię ponownie , bo i po co , ale zainteresuję się bliżej ich produktami i zapewne coś sobie sprawię ;)
Kochani , to już wszystko na dziś. Mam nadzieję , że nie zanudziłam Was tak dlugim postem i , że jakoś dotrwaliście do końca.
Dajcie mi koniecznie znać czy lubicie tak długie wpisy i czy używałyście któregoś z w/w kosmetyków?
Pozdrawiam Was serdecznie ,
Buziaki x
Nubo Laser Na Rozstępy W Butelce ;
https://www.missidependentx30.com/2019/08/laser-na-rozstepy-w-butelce-nubo-laser.html
Komentarze
Prześlij komentarz