Charlotte Tilbury Pillow Talk Push Up Lashes! - pierwsze wrażenia

 Witajcie Kochani ;) 


Dzisiaj przychodzę do Was podzielić się pierwszymi wrażeniami oraz krótką recenzją jednej z nowości od Charlotte , tuszem do rzęs Pillow Talk Push Up Lashes! .

charlotte tilbury tusz do rzes

Ja kupiłam go ponad dwa miesiące temu , czyli od razu odkąd wszedł do sprzedaży. Oczywiście marketing i w tym wypadku zrobił swoje i zapragnęłam mieć przedłużone rzęsy bez przedłużania .
Obietnice producenta , czyli Charlotte to zagęszczenie rzęs o 96% , wydłużenie oraz pogrubienie - również o 96% .
Opakowanie jest urocze , odpowiednio wyważone a samej mascary dostajemy aż 10ml.
Szczoteczka z jednej strony jest płaska i to od tej płaskiej strony według Charlotte powinniśmy zacząć nakładanie mascary . Ma to sprawić , że nasze rzęsy będą pogrubione , uniesione  a także wydłużone. I tak rzeczywiście jest. Rzęsy są tak długie , grube i uniesione bez używania zalotki.


Następnie za pomocą szczoteczki należy je rozczesać . Ja dodatkowo nakładam więcej w zewnętrznym kąciku co sprawia , że efekt jest naprawdę oszałamiający. 


Jedynym minusem na samym początku był czas. Do nakładania tego tuszu rzeczywiście trzeba się przyłożyć. Zwłaszcza na samym początku , kiedy jest jeszcze świeży. Po około 2 tygodniach wtłoczone powietrze robi swoje i nakładanie zajmuje chwilę. 
Jeśli chodzi o trwałość - tu absolutnie nie mam się do czego przyczepić. Tusz nie jest wodoodporny , ale tak się zachowuje  . Charlotte obiecuje , że Pillow Talk Push Up Lashes! jest "humidity proof" , czyli odporny na wilgotność powietrza. Nie omieszkałam tego sprawdzić . W Wielkiej Brytanii jak wiecie wilgotność jest bardzo wysoka. Czasami dochodzi do 90% , dodatkowo często pada deszcz. No i tu należą jej się wielkie brawa , z tuszem Absolutnie nic się nie dzieje.

charlotte tilbury pillow talk tusz do rzes opinie

Jego zmywanie nie należy do najprzyjemniejszych. Ja nie lubię trzeć okolicy oka i żeby usunąć go dokładnie muszę trzy razy przykładać wacik z płynem micelarnym , za każdym razem oczywiście świeży i masować rzęsy . Następnie dodatkowo myję twarz i okolice oczu czymś oleistym. Coś za coś niestety , mnie to nie przeszkadza , już się przyzwyczaiłam . Ale uczulam ponieważ na początku zmywałam go jak zwykły tusz i niestety wypadało mi kilka rzęs za każdym razem .
Nie mniej jednak uważam , że tusz jest genialny i , że warto poświęcić kilka extra minut na ich malowanie a później usuwanie tuszu. Efekt jaki uzyskujemy satysfakcjonuje na tyle , że całkowicie zrezygnowałam z kępek i rzęs na pasku.

Jest to kolejny kosmetyk od Charlotte Tilbury , który moim skromnym zdaniem jest absolutnie wart swojej ceny , która nie jest jakaś wygórowana oraz który spełnia moje oczekiwania w 100%. 
Zastanawiam się czy nie zrobić serii na ten temat , mam już pokaźną "kolekcję" jej produktów. Dajcie znać co sądzicie ? A może chcecie zobaczyć jakiś konkretny produkt ? 
Do tej pory pojawiła się recenzja podkładu , do której zostawię Wam link na dole ;*
Pozdrawiam Was serdecznie ,
Buziaki x 

Charlotte Tilbury Airbrush Flawless Foundation - pierwsze wrażenia ;

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krem przyspieszający opalanie Byrokko Shine Brown | Hit czy Kit ? |

Projekt Denko #9 | Wrzesień 2021 |

Projekt Denko #8 | Sierpień 2021|