Projekt Denko #6 | Czerwiec 2021 |

Witajcie Kochani ;) 

Czerwiec prawie za Nami , zapraszam Was zatem na comiesięczną odsłonę moich "zużytków" kosmetycznych , czyli Projekt Denko ;) .
Czerwiec był  kolejnym bardzo intensywnym miesiącem. I wiem , że powtarzam to co miesiąc , ale tym razem pozwoliłam sobie na kilka dni odpoczynku . W pełni zasłużonego odpoczynku czego efektem jest co tu dużo mówić - żałośnie mała ilość zużytych produktów. 
Większość z nich pojawiła się już na blogu , wszystkie linki zostawię oczywiście na dole .

Żel oczyszczający Espa Optimal Skin Pro-Cleanser zużyłam z przyjemnością. 

espa optimal skin pro-cleanser opinie

Żel cudownie oczyszcza , wygładza i nawilża skórę. 
Jest moim drugim krokiem w pielęgnacji i stał się moim  małym , wieczornym rytuałem. 
Było to moje drugie opakowanie tego żelu w tym roku i niestety ostatnie (w tej pojemności) w tej wersji. Marka Espa zmieniła opakowanie i podobno formułę . Kupiłam już "nową" wersję i mam wielką nadzieję , że zmieniło się jednak tylko opakowanie. 
"Stara" wersja jest dostępna w dużym opakowaniu i na wszelki wypadek zrobiłam sobie zapas. Nie wyobrażam sobie już swojej pielęgnacji wieczornej bez tego żelu.

Jeżeli chodzi o żele pod prysznic to oprócz ulubieńców z Palmolive zużyłam też żel pod prysznic i do kąpieli Bielenda Exotic Paradise Pitaja Bath and Shower Oil .


Duża pojemność bardzo na plus , ale moim zdaniem ten produkt obok olejku nie stał. Jest a raczej był to po prostu zwykły żel pod prysznic , który cudownie pachniał , dobrze się pienił , nie wysuszył mojej skóry , ale niestety jego piękny , tropikalny zapach w ogóle nie utrzymywał się na skórze. Spróbuję jeszcze inne wersje zapachowe.
Palmolive Aroma Sensations Feel Glamorous Shower Gel to równie egzotyczny "zamiennik" żelu z Bielendy i ulubieniec ostatnich miesięcy. Jest tani , wydajny , nie wysusza a jego zapach utrzymuje się na skórze jeszcze przez wiele godzin po prysznicu . Oczywiście zrobiłam sobie zapas , znając moje szczęście pewnie będzie wycofany albo wszędzie niedostępny. 
I żel Palmolive Aroma Sensations Feel Luminous Shower Gel , do którego z przyjemnością wracam i którego również mam w zapasie kilka butelek .

Kolejny produkt to peeling cukrowy marki Rituals , The Ritual of Sakura Celebrate Each Day Body Scrub , który również pojawił się w ulubieńcach .


Peeling był bardzo wydajny , miał cudowny zapach , który utrzymywał się na skórze bardzo długo i oczywiście robił co miał robić - złuszczał martwy naskórek ,  wygładzał i nawilżał skórę . 
Jest to peeling idealny dla takich "leniwców" jak ja , którym nie chce się czekać aż balsam się wchłonie. Tu mamy dwa w jednym - złuszczenie i nawilżenie ;)  . Kupię ponownie.
I dwie próbki kremu do ciała z tej samej serii The Ritual of Sakura Magic Touch Body Cream . Balsam miał tak samo intensywny zapach jak peeling , który równie długo się utrzymywał , szybko się wchłaniał a skóra po użyciu była miękka i przyjemna w dotyku . Również zdecyduję się na duże opakowanie ,ale w okolicach jesieni. W lato zdecydowanie częściej sięgam po lekkie konsystencje i olejki .

Kolejne trzy produkty do włosów są Wam zapewne znane jeżeli czytacie mojego bloga od jakiegoś czasu .


"Magiczna" woda lamelarna L'oréal Elvive Dream Lengths 8 Second Wonder Water to produkt , który zagościł w mojej łazience już chyba na stałe.
Włosy , jeżeli oczywiście zastosujemy się do zaleceń producenta i wysuszymy je suszarką po użyciu , są gładkie , lejące , błyszczące i pachną do następnego mycia. U mnie trochę zastąpił maski do włosów , zwłaszcza w tygodniu , kiedy mam dużo mniej czasu . 
Odżywka Pantene Pro-V Smooth  &  Sleek , ulubieniec od lat do którego koniec końców zawsze powracam . Odżywka jest tania i zawsze ratuje moje rozjaśniane włosy . Jedna z niewielu po których rozczesywanie nie jest problematyczne . Przyjemnie pachnie i nadal mam kilka opakowań w zapasie .
Szamponetka,  Marion  Szampon Koloryzujący , u mnie niezmiennie w odcieniu 69 Platinum Blonde , którą używam od ponad 10 lat i której zawsze mam zapas . Szamponetka służy mi do odświeżenia koloru , delikatnego rozjaśnienia a także do zneutralizowania żółtego odcienia . Uwielbiam od lat i również mam zapas ;) .

Puder sypki Max Factor Professional Loose Powder w odcieniu Translucent niestety także sięgnął dna. 


Niestety , ponieważ był to Najlepszy drogeryjny puder jaki do tej pory miałam okazję testować . Opakowanie było bardzo tandetne i zabieranie go gdziekolwiek było niemożliwe , ale to , co robił na twarzy wynagradzało ten drobny mankament. Puder był cieniutko zmielony , niewidoczny na twarzy i utrzymywał się nawet podczas najbardziej wilgotnych i gorących dni. 
Był bardzo wydajny , niestety nigdzie nie mogę go kupić. Nie wiem czy już go nie produkują , może Wy wiecie ? Jeżeli tak to proszę dajcie mi znać . Kupiłam inną wersję pudru sypkiego Max Factor , ale jeszcze nie testowałam. Mam nadzieję , że jest to ten sam produkt tylko w innym opakowaniu i pod zmienioną nazwą.
Kolejny puder , Paese Puder Ochronno - Kryjący SPF30 to letni ulubieniec , którego nauczona doświadczeniem i dzięki uprzejmości jednej z Was mam trzy sztuki w zapasie ;) . Dziękuję jeszcze raz ;* . U mnie jest to idealny puder na lato i często zastępuje całkowicie makijaż. To jest opakowanie jeszcze z zeszłego roku , niestety zostawiłam gąbeczkę dołączoną do pudru w środku i pojawiły się na nim czerwone plamy. Mimo  ,że data ważności nie minęła - nie będę ryzykować .

Tusz do rzęs Maybelline Lash Sensational Sky High Mascara  , który niestety moim zdaniem jest mocno przereklamowany i któremu więcej szans dawać nie zamierzam . Rzęsy faktycznie były mocno wydłużone , ale posklejane i wyglądały jak pajęczyny. W połączeniu z innym tuszami wyglądał naprawdę dobrze , ale to nie o to chodzi aby posiłkować się innym tuszem. Trwałości nie można mu odmówić , ale więcej go nie kupię.


Natomiast tusz Charlotte Tilbury Pillow Talk Push Up Lashes! spełnił wszystkie obietnice producenta. I mimo , że na początku musiałam faktycznie się przyłożyć to tuszowania to po kilku użyciach zajmowało to krótką chwilę.
Jego największym plusem jest odporność na wilgotność powietrza . Nawet po całym dniu na deszczu  , na dworze kiedy wilgotność wynosi powyżej 80% z tuszem absolutnie nic się nie działo! 
Kupię ponownie .


Kochani , to już wszystko na dziś. Po więcej Zapraszam oczywiście na mojego Instagrama (missindependentx30) , gdzie jestem częściej.
Dajcie mi znać czy znacie któryś z moich "zużytków" i jak sprawdził się u Was? 
Pozdrawiam Was serdecznie ,

Charlotte Tilbury Pillow Talk Push Up Lashes! - pierwsze wrażenia ;

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Krem przyspieszający opalanie Byrokko Shine Brown | Hit czy Kit ? |

Projekt Denko #9 | Wrzesień 2021 |

Projekt Denko #8 | Sierpień 2021|